Dziś drugi i wciąż nieostatni jeszcze dzień egzaminów ósmoklasisty. Nasi starannie wyedukowani pretendenci do podstawowego stopnia wykształcenia zetrą się dziś (o, zgrozo!) w śmiertelnym boju z Królową Nauk. Wielu upadło już na duchu po wczorajszym zetknięciu (dla niektórych pierwszy raz od dawien dawna) z językiem ojczystym, inni tylko wróciwszy do domu poprawili, że tak pozwolę sobie stwierdzić, popręgi u siodeł i gotowi są już do dzisiejszego boju. Bez względu na to, którą z owych dwóch grup (gwoli sprawiedliwości jest jeszcze w zasadzie grupa trzecia i ona… nie pisze egzaminów) Ty, szanowny Czytelniku prezentujesz, gorąco rekomenduję nie tracić nadziei, snu i zdrowia. Owa niedawna plotka, jakoby na egzaminie obliczając masę marchwi na sieradzkim targu odwołać się trzeba będzie do ,,Małego Księcia” i (nowość!) biografii Exuperego jest tylko czczą gadaniną, dystrybuowaną zapewne przez członków rosyjskiego wywiadu. O ile resort edukacji nie wpadnie na pomysł zmiany podstawy programowej w dzień egzaminu, to znaczy. W każdym razie, trzymając się już rzeczywistości i trzeźwo (jak zawsze) myśląc, poleciłbym powtórzyć przed egzaminem tabliczkę dodawania, gdyż może okazać się przydatną w niedalekiej przyszłości. Powodzenia!